Yennefer, piękna czarodziejka i ukochana Wiedźmina pachniała bzem i agrestem. Ze względu na uwodzicielskie i lekkie nuty tego wiosennego kwiatu ta kompozycja tworzy zapach miłości. Bez lilak to jedno z najpiękniej pachnących drzew. Kojarzy się z pełnią wiosny, majowymi romantycznymi spacerami, odurzającą słodką wonią. W których kompozycjach można znaleźć aromat bzu?
„Były maje, były bzy, byłaś też dziewczyno ty”… jak zawodził Józio z „Rejsu”, czyli Janusz Kłosiński. Bez lilak to roślina ozdobna, której kwiaty są spektakularne nie tylko pod kątem wizualnym, ale i ze względu na intensywną kompozycję zapachową jaką roztaczają. Został sprowadzony do naszej części Europy z Imperium Osmańskiego i bliżej mu pochodzeniem do oliwkowatych niż do czarnego bzu (ten drugi ma dość charakterystyczny, świdrujący i nieprzyjemny dla nosa zapach). Natomiast lilak pachnie pięknie i pobudza wszystkie zmysły.
Kojarzy mi się z pierwszą miłością, słodkim odurzeniem i zauroczeniem, unoszeniem się nad ziemią podczas ciepłych spacerów za rękę z ukochanym. Ze słońcem i ciepłym powiewem wiatru. Albo ze ślubnym wiosennym bukietem we wszystkich odcieniach fioletu. Bo lilak oznacza miłość. Ten biały odzwierciedla niewinność i szczere intencje ze strony osoby, która daruje ukochanej bukiet. A fioletowy to synonim namiętności. Może dlatego perfum z nutami bzu używała piękna czarodziejka Yennefer z „Wiedźmina”?
Nie bez znaczenia dla wyboru tego aromatu przez bohaterkę tej powieści, jest też jego znaczenie kulturowe. Celtowie wierzyli, że bez jest tak magiczny, że pomaga przenosić człowieka w inne wymiary – do samych bogów. Natomiast jak się okazuje w 21. wieku, jego aromatu tak łatwo do kompozycji perfum przenieść się nie da, bo wciąż jako nuta zapachowa na tle innych kwiatów stanowi ułamek. Gdzie go szukać? Oczywiście w Superpharm. A krótka bzowa nawigacja poniżej.
W tych perfumach znajdziesz nuty lilaka:
Kompozycja godna polecenia amatorkom bzowych bukietów, jak i osobom, które poszukują perfum, które poprawiają humor. To jeden z tych zapachów o działaniu aromaterapeutycznym, który powodują unoszenie kącików ust i naturalny uśmiech. Jest to także prawdopodobnie jeden z najbardziej intensywnych zapachów bzu zamkniętego we flakonie. Nie mówiąc o tym, że to moje pierwsze skojarzenie o perfumach z bzem w roli głownej.
Eclat d’Arpege otwierają słodkie, uwodzicielskie nuty głowy w postaci lilaka i soczystej cytryny. To moment, który przypomina pochylanie nosa nad świeżo zerwanym bzem w ogrodzie. Kwiatowy charakter Eclat d’Arpege podkręca akord wisterii o równie zmysłowej woni, a także piwonii i osmanthusa. Do wiosennego bukietu kwiatów, dodano również nut brzoskwinii i herbaty, idealnie współgrających z aromatem płatków. Zapach wieńczą cedr, ambra i piżmo.
Eclat d’Arpege zamknięty jest w liliowym, okrągłym flakonie, który jest dopełnieniem historii o spacerze we wiosennym, skąpanym w kwiatach i cieple ogrodzie, po którym można biegać boso po lekko wilgotnej, zroszonej trawie. Koniecznie w długiej kwiatowej sukni.
Perfumy jak spacer po luksusowej Piątej Alei w Nowym Jorku o lekkości, która kojarzy mi się z epizodami bohaterek „Seksu w Wielkim Mieście”, które obładowane zakupami luksusowych marek krążą po Manhattanie w niebotycznych szpilkach. Prawdopodobnie w pełni wiosny lub na początku lata, ze względu na jego kwiatowo-cytrusowy aromat. Manhattan nie bez powodu stał się inspiracją do stworzenia tego zapachu, bo właśnie tam – ponad sto lat temu, przy Piątej Alei Elizabeth Arden otworzyła swój salon. Jego znakiem charakterystycznym były czerwone drzwi, po otwarciu których kobiety wkraczały w świat iście luksusowych kosmetyków.
Czym pachnie 5th Avenue? Na początku mieszanką lilaka, któremu towarzyszy drugie wiosenne kwitnące drzewo, czyli magnolia, a także brzoskwinia. Otwarcie zapachu ma w sobie lekkość – nie przytłacza. Sznytu dodaje kompozycji nuta serca, którą stanowią same kwiaty: ylang-ylang, róża, jaśmin, fiołek. A nutą tła jest ambra, piżmo, irys i drzewo sandałowe. To perfumy kobiece, które niosą bardzo dobrą energię, bo która z nas choćby przez chwilę nie chciała poczuć się jak Carrie Bradshaw w tiulowej spódnicy, szpilkach Manolo Blahnik na zakupach z przyjaciółkami (zakładając, że na koncie jest odpowiednia ilość środków do zagospodarowania)?
Wyróżnia je klasa, elegancja i trwałość, jaką mogą się pochwalić kompozycje z ubiegłego stulecia. Beautiful Estee Lauder to perfumy, które powstały na przełomie lat 80. I 90. Mają charakter vintage i sznyt dobrobytu. Podczas tworzenia kompozycji widać szczodrość i twórczy przepych, który otwiera się nieprawdopodobnym bogactwem aromatycznych kwiatów.
Bzom – lilakom, które otwierają te perfumy i czuć je już na samym wstępie, towarzyszą m.in. frezje, jaśminy, magnolie, goździki czy mimozy. Oprócz bizantyjskiego rozmiarem bukietu, w sercu zapachu czuć owoce: czarną porzeczkę, mandarynkę i cytrynę – nietypowo, bo zwykle nuty hesperydowe pojawiają się na wstępie, w nutach głowy. Skąpane są w płatkach róż i liliach, aby na deser pachnieć drzewem sandałowym, ambrą, piżmem, cedrem i wetywerią.
Beautiful to perfumy dla kobiet, które kochają mocne, wyraziste, kwiatowe kompozycje. Zapach rozwija się przez wiele godzin i jest wyczuwalny na ubraniu i we włosach następnego dnia. Kompozycja niezwykle klasyczna, jak dobrze skrojony, dopasowany do sylwetki garnitur. Pasuje na wiele okazji i każdą ubiera w wyjątkowy, zachwycający woal pełen kolorowych płatków.
Czy bez może być mocny i wyrazisty? Wszystko zależy od jego oprawy i ta kompozycja jest tego najlepszym przykładem. Gucci Guilty Intense odbiega od większości zwiewnych i lekkich bzowych zapachów o wiosennej aurze (lilak znajduje się także wśród składników pierwszej kompozycji Gucci Guilty oraz Gucci Guilty Pour Femme). To perfumy z mocą. Owocowo-orientalno - kwiatowe. Jeśli porównać je do stylizacji, byłaby to marynarka oversize albo ramoneska, którą pożyczam od swojego mężczyzny, żeby ogrzać odkryte plecy i ramiona podczas jazdy motocyklem. Wiatr rozwiewa moje włosy, a ja mocniej wtulam się w jego ramiona (bez wywołuje we mnie wyłącznie romantyczne skojarzenia).
Wracając do zapachu, na początku czuć owoce: śliwkę, liczi i fiołki. W sercu rozkwita bukiet kwiatowy: bzu, tuberozy i ylang-ylang. A bazą zapachu są paczula, wanilia i wetiwer. Jest intensywnie, z pazurem i trwałością, której wiele kompozycji może Gucci Guilty Intense pozazdrościć. Nie bez powodu nawiązałam do ubrań męskich. Aromat wetiweru i paczuli, dodaje kompozycji głębi, ale jest też jak przytulanie się do mężczyzny. To bardzo oryginalne tło dla tak delikatnych kwiatowych nut i jest zaskakująco dobrym połączeniem. Jak wspomniana marynarka czy ramoneska do nieco zbyt lekkiej i odkrywającej ciało sukienki. Kontrasty są sexy.
Czystość białej koszuli, rześkość poranka, aromat świeżego prania suszącego się w słońcu, na wietrze. Kultowe perfumy Estee Lauder, które jako jedne z pierwszych (zostały stworzone w 1978 roku), imitowały, tzw. skin scent, jeszcze daleko przed epoką powstania słynnych molekuł. Mówiąc inaczej: to kompozycja, która nie przykrywa naturalnego zapachu skóry, ale pojawia się niczym delikatna, pudrowa mgiełka. A porównać je mogę opcjonalnie z wyprasowanym parownicą białym tiszertem, który pasuje na 365 dni okazji w roku. Wszystko jest kwestią dodatków. To zapach, który zawsze dobrze układa się na skórze, nie przytłacza i nie dominuje. Pięknie się rozwija i zmienia, a nuty, które go tworzą harmonijnie łączą się w całość.
White Linen otwierają aldehydy i cytrusy. Lilakowi obecnemu w nucie serca towarzyszą róża, konwalia, jaśmin, hiacynt, orchidea. Jest więc świeżo, wiosennie i powietrznie. To perfumy eteryczne, bliskie skórze, na której po wielu godzinach wyczuwalne są nuty głębi: wetywerii, mchu dębowego, drzewa sandałowego. To chyba najchłodniejszy w temperaturze z opisywanych przeze mnie zapachów z bzem, a przy tym jeden z najbardziej tajemniczych. Pozostawia pełne pole do interpretacji fantastycznie łącząc się z naturalnym aromatem skóry. Tak jak biała koszula czy tiszert – nie przytłacza i pasuje niezależnie od okoliczności.